Rymy

O roślinach, Obyczajowe

Zwiastun

Delikatne drżące jakby zadziwione
Czy na pewno w porę już się pojawiły
Czy ten świat uśpiony jest na nie gotowy
Gdy do życia z ziemi twardej się przebiły.

Pierwsze przedwiosenne i oczekiwane
Białe kwiatki niewinnej niezwykłej urody
W tej codziennej szarości skostniałej od zimna
Są nadzieją, zwiastunem, że ustąpią lody.

A za nimi dzień dłuższy, pierwsze pączki na drzewach
Słońce w swej łaskawości ogrzeje nam twarze
Wiosna sypnie zielenią i kwieciem wszelakim
Skoro marzec.. Czekam i czekam i marzę…

O zwierzętach

Nienasycenie

Czy ten piesek ma kiedyś dość?
Mam na myśli żywność wszelką.
Nie wystarczy zwykła kość
Bo na wszystko ochotę ma wielką.

Nie jest bardzo wybredna, o nie!
Zje i mięsko, orzeszek i owoc,
W kuchni bardzo być lubi i chce,
Oferuje aktywną swą pomoc.

I przy stole usiądzie skwapliwie,
Obserwuje każdy kęs, każde danie,
Oczekując dość niecierpliwie
Czy a nuż coś dla niej zostanie.

Oczy robi jak kot ze Shreka,
Uruchamia błagalne wokale,
Niech już człowiek dłużej nie zwleka
Bo coś skradnie z talerza zuchwale.

Psia technika zazwyczaj działa,
Człek się łamie, smakołyk da.
Cóż… za chwilę znów będzie chciała,
Jej żołądek nie ma dna🐕

O zwierzętach

Gościni

Skoro są ferie, Państwo na nartach.
Pewna gościni do mnie trafiła,
jest czarno biała, oczy zielone,
Bardzo jest ładna, urocza, miła.

Przywykłam, że to kot decyduje
czy na kolanach mych się umości.
Zwykle oszczędnie gospodaruje
Swoim zasobem kociej miłości.

Nie w tym przypadku, ta całkiem inna,
Tuli się do mnie ile ma mocy.
Siada nad głową, liże po twarzy
Spać nie pozwala w głębokiej nocy.

W ciągu dnia stale za mną pół kroku
Zupełnie jakby, hmm, pieskiem była .
Czy to z tęsknoty za swoją panią ?
A może mnie z nią pomyliła?

A może to jest wielka wrażliwość,
I delikatność, ot czuła dama.
A może wdzięczność? Cokolwiek… Fajnie,
Że żadna z nas dziś nie jest sama 😺

Obyczajowe

Wyjazd

Stukot kół po szynach
Z Mazur mnie zabiera
Śnieg w słońcu jak lukier lśni.
Tęsknota ledwo zaczęta
A już mi doskwiera.

Jeszcze jezioro mignie
Lekko skute lodem
Żegnane z żalem przez okno
Lasy pod błękitem.
Łzę ocieram ot tak, mimochodem…

Obyczajowe

Powroty

Nie szkodzi, że luty, że pada i wieje,
Gdy dzień za dniem jest mokry i bury
Czas naładować swoje baterie,
Na skrzydłach lecę więc na Mazury.

Tu też jest szarość lecz jakby inna 😉
Jakaś łatwiejsza do zniesienia.
Przemierzam drogi, odwiedzam miejsca
Do których wiodą mnie wspomnienia.

Żaden się żagiel w dali nie bieli,
Niegocin szary pod kolor nieba
Wzburzone fale szturmują molo
Kaczki na śniegu szukają chleba.

Port dziś uśpiony, marina pusta,
Nikogo nie ma na plaży końcu.
I nagle wyszło, specjalnie dla mnie?
Szczęśliwa patrzę w górę ku słońcu 😊

Obyczajowe

Orkiestra życia

Szaro za oknem i ciągle brak weny
Do życia (w tym do pisania wierszy)
Lecz rym się składa bo dziś Orkiestra
Gra …po raz który? Trzydziesty Pierwszy!

I nagle świat tak jednostajny
Ożywa, pulsuje barw tysiącem.
Rozgrzewa i jednoczy serca
I oby nikt dziś nie był skąpcem.

Bo wszyscy gramy do jednej puszki
Choć trudne czasy i mniej dziś mamy
Kto ile może tym się podzieli.
Jesteśmy lepsi gdy Pomagamy❣️

O zwierzętach, Obyczajowe

Nieromantyczność

Czy to ty ach mój Romeo?
pyta Julia wprost z balkonu.
Rzecz nie dzieje się w Veronie
Lecz nie wadzi to nikomu.

Miejscem akcji blat kuchenny
Na nim Zdzisław podejrzliwy.
Co też w szafce robi ona?
Każdy powód jest możliwy.

Plamka z miną obojętna
Patrzy z pewnej wysokości,
Szorstka przyjaźń kociej pary,
Jest daleka od miłości.

Jak pies z kotem?
To relacje często bardzo dramatyczne.
Lecz kot z kotem to wyzwanie
Raczej mało romantyczne 😉

O zwierzętach, Obyczajowe

Przetrwać

Chyba nikogo nie dziwi,
Że gdy się jesień rozgości,
Szarugą, chłodem powieje,
Kot tam gdzie ciepło się mości.

Normalna to rzecz, zwyczajna,
Nie myślałbym o tym za wiele,
Tym razem czuję niepokój-
Wiem przecież, że źle się dzieje.

Drożyzna, węgla brakuje,
Energia i gaz drożeją.
Ludzie dostają rachunki,
Od których im włosy siwieją.

I mnie dopadła zgryzota
Bo może wyłączą media,
A zimny piec, kaloryfer
To dla mnie po prostu tragedia.

Bez światła sobie poradzę,
Mam w genach łowy w ciemności.
Dam radę bez ciepłej wody,
Mam swoje umiejętności.

No ale zimna nie znoszę,
Nie czuję się wtedy bezpiecznie.
Kąt ciepły, piec albo grzejnik
Musi być blisko, koniecznie!

Wspominam gorące lato,
Beztroski byłem, radosny.
Komu to przeszkadzało…
Cóż… Przetrwać! Byle do wiosny!

Obyczajowe

Na progu

Niby to nic, dzień jeszcze długi,
Jeszcze jest cieplo i słońce grzeje
Choć ranek i wieczór dotyka chłodem
Coś tu się zmienia, coś tu się dzieje.

Już liść pożółkły niejeden leci,
I co się dziwić, przecież to wrzesień.
Już na straganach pysznią się wrzosy
Przez dziurkę od klucza zagląda jesień.

Trochę nieśmiała, rok jej nie było,
Swoje bogactwa szykuje powoli,
Trochę mgły, rosy, trochę kasztanów,
Grzybów, owoców, co kto tam woli.

Zaraz nam drzewa pokoloruje,
I szeleszczący dywan rozwinie.
Wtedy na dobre już się rozgości,
Ta piękna Pani… Lato przeminie…

Zdjęcie :Anette

O zwierzętach, Obyczajowe

Taki klimat

Olaboga jaki upał
A ja muszę nosić futro…
Zdjąć nie mogę, nie da rady,
Może chłodniej będzie jutro?
Lubię lato, miła pora,
Długi dzień i słońce grzeje.
Ale to już jest przesada,
O co chodzi, co się dzieje!
Nawet dla mnie za gorąco,
Więc uciekam, szukam cienia,
Zwisam sobie na kanapie,
Tak mi lepiej, mam dziś lenia 😸
To globalne ocieplenie
Niesie zmiany tak znaczące.
Ciepło, cieplej, och nie mogę
Takie lato jest męczące.
Ludzie! Nie ma co udawać,
Że to nic, nie ma tematu.
Trzeba robić co możliwe
Dla planety i klimatu.