Obyczajowe

Złote Gody

Choć to było przeznaczenie, 
nie opuszcza Cię myślenie,
że to ja Ciebie wybrałem.
Setki razy to słyszałem.
Małej wiary jesteś miła. 
Tyś mym przeznaczeniem była.

Ania, Leona za męża wybrała,
chociaż przyszłości swojej nie znała.
Kiedy przed Bogiem śluby składała,
w myślach, swe życie już układała.
Kto kogo wybrał? Trudne pytanie.
Każdy przy swojej wersji zostanie.

Pierwsze rocznice są papierowe,
potem drewniane, nawet cukrowe. 
Z czasem przychodzą te respektowe,
czyli srebrne, perłowe i koralowe.
Za nimi jeszcze są rubinowe,
a dla wytrwałych są szafirowe.

Małżonków marzenie, to złote gody.
Warto już wtedy patrzeć do przodu.
To co za nimi jest wprost bezkresem,
to co przed nimi, tylko okresem.
Już doczekali syna, synowej, córki i zięcia,
gromadki wnuków. Nie masz pojęcia,
jakie to ważne. To daje power, to ich nakręca.

Teraz dziękować łatwo przychodzi,
bo wiele lat wytrwali w zgodzie. 
Dziękujmy sobie za piękne dni, 
za długie lata, spełnione sny.
Sny o rodzinie, sny o wytrwaniu,
o zarabianiu i pomaganiu. 
Ale to chyba nie były sny,
wszystko osiągnęliśmy sami. My. 
Ja i Ty. 

To wiersz o Ani i o Leonie,
co znów ślubują, choć nie w welonie.

3 myśli w temacie “Złote Gody”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s