Od niedzieli do niedzieli,
dziadek z babcią w jednej celi.
Babcia drutów zapomniała,
pręty z kratek wyrywała.
Na tych prętach z grubej włóczki
zrobiła sweter dla wnuczki.
Wnuczka swetra nie dostała.
Babcia sama go ubrała.
Po rewizji sweter zabrali
i kufajkę babci dali.
Klawisz wciąż podglądał dziadka,
więc papierem dziurę zatkał.
W głowie myśli miał okropne.
Sklep z półlitrem był za oknem.
Nie mógł czytać, papier zużył,
więc w myśleniu się zanurzył.
Przeżył wojnę, pobyt w Rusi,
stan wojenny, także musi.
Wreszcie znieśli obostrzenia,
wypuścili ich z więzienia.
Wiersz napisany w stanie wojennym, w chwili lepszego humoru, w czasie gdy dziadkowie odwiedzili, trochę nielegalnie, wnuki w strefie przygranicznej Gdańsk. Luty 1982r.
Zdjęcie: https://gazetaolsztynska.pl/ostroda/679803,Kazimierz-Wosiek-Moj-13-grudnia-1981-roku.html
Tak, ten wiersz to już skarb rodzinny, prawie 40 lat… Taka odrobina usmiechu w bardzo niesmiesznych czasach. Dzięki wujciu za przypomnienie 🤗
Na szczęście to tylko półprawda bo babvi drutów nikt nie zabrał i robiła z nich użytek by obdarowywać potem wnuki a dziadek, znany z zamiłowania do odwiedzania krewnych i znajomych musiał tym razem posiedzieć w domu 😉
PolubieniePolubienie